Wigilia we Lwowskich Domach Dziecka
6 stycznia w dzień prawosławnej Wigilii Bożego Narodzenia odwiedziliśmy Lwowskie Domy Dziecka, aby podarować osieroconym dzieciom choć trochę radości i uśmiechu, a także zasiąść z nimi przy wigilijnym stole.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku ogłosiliśmy zbiórkę darów dla ukraińskich domów dziecka. Zebraliśmy bardzo dużo ubrań, zabawek, słodyczy. Dużo osób ofiarowało pomoc finansowa. Dzięki temu mogliśmy kupić prezenty dla dzieci oraz niezbędne rzeczy. 5 stycznia – dzień przed rozpoczęciem Bożego Narodzenia na Ukrainie spakowaliśmy wszystkie dary i wyjechaliśmy z Warszawy. Podróż była bardzo trudna. Ogromny mróz i ciągle padający śnieg sprawiły, że jechaliśmy bardzo długo. Do Lwowa dojechaliśmy późno – zmęczeni i zmarznięci. Kolejny dzień zapowiadał się bardzo ciężko. Mieliśmy w planie odwiedzić 3 placówki zajmujące się Lwowskimi sierotami. Pierwsze miejsce to Centrum Naukowo Rehabilitacyjne “Mrija”, które prowadzi ksiądz, już tam zauważyliśmy, że osierocone dzieci bardziej niż na podarunki czekają na czyjąś obecność. Jak przytulisz dziecko, to nie możesz już go od siebie oderwać.
Jednak najcięższym przeżyciem dla nas była kolejna placówka – Dom Dziecka, który zamieszkiwało 50 dzieci do 6 roku życia. Zostaliśmy zaproszeni do wigilijnego stołu. Widok tak dużej gromady dzieci, spędzających święta w placówce wychowawczej z opiekunami i świadomość tego, że być może nigdy nie będzie im dane zasiąść do stołu z rodziną była dla nas okropna. Przez cały pobyt w sierocińcu w naszych oczach były łzy, których nie mogliśmy powstrzymać. Byliśmy bardzo zaskoczeni, że tak małe dzieci siedzą przy stole i w ciszy spożywają wigilijną kolację – bez kręcenia się, śmiechów czy wygłupiania. Podczas rozmowy jedna z opiekunek powiedziała nam, że niektóre dzieci zostawiane są w placówce tymczasowo – bo rodzice wyjeżdżają do pracy zagranicę. Niektórzy wracają, by odebrać dzieci, inni – nie.
Po zjedzonym posiłku, maluchy zaczęły recytować dla nas wiersze, śpiewać piosenki – był to kolejny niezwykle wzruszający moment. Po kolacji dzieci wróciły do swoich pokoi – 10-cio osobowych, a my za nimi z prezentami. Dzieci bardzo cieszyły się z podarunków. Najbardziej zachwycone były z lizaków – smoczków. Niestety po raz kolejny okazało się, że nie prezenty są ważne. Dzieci strasznie do nas lgnęły. Chciały, aby je przytulić i choć przez chwilę dać im trochę miłości i ciepła. Ze łzami w oczach i kłębiącymi się w głowie przemyśleniami pojechaliśmy do kolejnej placówki.
Tym razem trafiliśmy do Księży, którzy prowadzą Dom Dziecka. Pod opieką mają około 50 dzieci – tego dnia gościli również sieroty z innych placówek. Łącznie było około 100 dzieci. Sierociniec był bardzo ładny i zadbany. Mieszkały w nim dzieci zarówno małe jak i starsze. Opiekowali się nimi Księża oraz Seminarzyści. Widać było, że dzieci są do nich bardzo przywiązane. W podziękowaniu za przywiezione przez nas prezenty, księża zaśpiewali kolędę. Ku naszemu zdziwieniu było to bardzo profesjonalne wykonanie.
W milczeniu wróciliśmy do domu. To był dla nas bardzo ciężki dzień. Pełen emocji, przemyśleń, a nawet złości. Dlaczego tak małe dzieci musza cierpieć? Dlaczego brakuje im miłości i ciepła? Tego nie da się zrozumieć….
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy pomogli zorganizować naszą akcję. Tym, którzy przekazali dla dzieci podarunki. Wasze zaangażowanie i uśmiechnięte twarze dzieci utwierdziły nas w przekonaniu, że robimy coś dobrego i dalej będziemy organizować podobne akcje. Dziękujemy i zapraszamy do obejrzenia naszej videorelacji!